Rozwijający się kryzys migracyjny uświadamia, że na świecie brakuje już miejsc, dokąd można się udać w poszukiwaniu lepszego życia. Chęć, czy też raczej przymus opuszczenia własnego kraju ma obecnie źródło w przyczynach ekonomicznych lub politycznych, a w nieodległej przyszłości dominować zaczną czynniki wywołane zmianą klimatu. Problemy demograficzne, ekologiczne i społeczne narastają w skali świata, a obszary pozostające enklawą w miarę trwałej stabilizacji są poddawane stale rosnącej presji migracyjnej. Konfrontacja biednego południa z bogatą północą stała się codziennością, a skala zjawiska będzie się wciąż nasilała. Na to nakłada się jeszcze konflikt interesów w wielobiegunowym świecie, jakim stała się Ziemia u schyłku XX wieku.
W świetle różnych doświadczeń historycznych trudno jest
znaleźć pozytywny scenariusz rozwoju przyszłych wydarzeń. Z jednej strony można
wyobrazić sobie globalny chaos i upadek cywilizacji, z drugiej osiągnięcie
pewnej stabilizacji, którą z pewnością poprzedzą wydarzenia o niespotykanej
wcześniej dramaturgii. Wariant pośredni, jakkolwiek możliwy, musiałby opierać
się na racjonalnych działaniach zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej w
ramach międzynarodowej współpracy. Takie działania są raczej obce ludzkiej
naturze, a z cała pewnością nie znajdują się na liście priorytetów uznawanych
przez większość polityków.
W opowiadaniu „Wieczory
z kosmitką” zamieszczonym w tomie „Logika
Uniwersum” podjąłem próbę przelania na papier swojej wizji przyszłości. To
jeden z możliwych scenariuszy, który jak każda futurologia zostanie zweryfikowany
w przyszłości.
A jeśli cała Ziemia stanie się miejscem trudnym do życia, to
dokąd się udamy?