„...(Podróżnik w Czasie) czynił mniej pocieszające
przypuszczenia o postępie ludzkości i we wznoszeniu się cywilizacji widział
tylko rosnącą górę głupstw i błędów, która musi kiedyś runąć miażdżąc tych, co
ją wznosili.”
Ten fragment „Wehikułu czasu" H.G.Wellsa,
opublikowanego w 1895 roku, ilustruje pesymistyczne poglądy pisarza odnośnie
przyszłości ludzkości. Dzisiaj, podobnie jak pod koniec XIX wieku, taki pogląd
podzielają całe rzesze ludzi – myślę, że optymiści pozostają w zdecydowanej
mniejszości, chociaż i ich argumenty nie mogą pozostać zlekceważone. Nie będę
jednak dzisiaj rozstrzygał, kto ma rację, za to chcę podać wspomnianą powieść
Wellsa jako przykład nietrafionej futurologii.
O ile można zgodzić się z pisarzem, że przyszłość ludzkości
będzie raczej marna i ostatecznie zakończy się jej zagładą, to sposób w jaki
pokazał to Wells w „Wehikule czasu" już dziś można uznać za nietrafiony.
Zgodnie z koncepcją autora, dwie klasy społeczne, tworzące
społeczeństwo końca XIX wieku, a więc proletariat i klasa panująca, będą
ewoluować osobno i po setkach tysięcy lat powstaną dwa różne gatunki człowieka:
Elojowie i Morlokowie. Dzisiaj możemy z całą pewnością stwierdzić, że taki
scenariusz nie ma szansy realizacji z bardzo prozaicznego powodu – struktura
społeczna istotnie zmieniła się w porównaniu do tej z końca XIX wieku i przez
to ustały te powody, dla których według Wellsa ścieżki ewolucyjne człowieka
rozdzieliły się. To pokazuje, jak ryzykowne jest przewidywanie przyszłości na
bazie przekonania, że istnieją pewne niewzruszone podstawy funkcjonowania
społeczeństwa ludzkiego.
Odległa
przyszłość pozostanie na zawsze mglista i niewiadoma, zaś futurologia stała się
narzędziem w ręku pisarzy fantastów, którzy tą drogą dostarczają czytelnikom
intelektualnej strawy do rozważań o tym, co może się wydarzyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz