W poście „Jak futurologia się (nie) sprawdza”
pisałem jak trudne i niepewne jest stawianie futurologicznych prognoz. Obecnie
chyba wszyscy zastanawiają się nad obrazem świata po pandemii i wszystkie
stawiane prognozy są obarczone błędem niepewności. Nie wiadomo, jak potoczą się
najbliższe wydarzenia. Brak jest wiarygodnych opinii ekspertów odnośnie tego,
czy i kiedy pandemia wygaśnie. Wciąż nieznane są daty dostępności skutecznych
leków i szczepionki przeciw wirusowi SARS-CoV-2. To, co na dziś jest pewne, to
katastrofalny wpływ pandemii na gospodarkę.
Wielkie zarazy przeszłości dokonywały spustoszenia
przede wszystkim w ludzkiej populacji. Śmiertelnych ofiar były miliony, a
skutki gospodarcze były wynikiem tych masowych zgonów. Dało się to zauważyć po
epidemii „czarnej śmierci", kiedy znacząco wzrosła wartość pracy, co było
bezpośrednim następstwem braku siły roboczej.
Obecna sytuacja jest zgoła inna. Liczba ofiar śmiertelnych,
przynajmniej w Europie, Azji i Ameryce, jest niewielka w stosunku do
liczebności populacji, zaś, jak podaje WHO, 95% zmarłych to osoby w wieku
powyżej 60 lat, z czego ponad połowa przekroczyła 80 lat. Tak więc ofiarami są
w większości osoby w wieku poprodukcyjnym. Jednocześnie gospodarka na całym
świecie gwałtownie przyhamowała, czego niewątpliwym skutkiem będzie potężna
recesja. Tym samym, następstwa pandemii koronawirusa mogą okazać się bardziej
podobne do kryzysu 2008 roku, niż do jakiejkolwiek innej epidemii.
Jeżeli tak właśnie będzie, to w obszarze społecznym powinno
nastąpić przyspieszenie zjawisk, o których pisałem wcześniej i które stanowiły
punkt wyjścia do futurologicznych wizji, opisanych w „PUSTEJ ZIEMI" i
„Logice Uniwersum".
Człowiek
okazuje się wciąż najsłabszym i najbardziej ryzykownym elementem w gospodarce.
Czy zatem nie powinniśmy oczekiwać już w najbliższej przyszłości intensyfikacji
prac nad robotyzacją i sztuczną inteligencją?